sobota. W opolu pare godzin, przepisalem komorke na swoja firme, przy okazji wysluchalismy z tata pani ktora miala pretensje ze dzwonia do niej osoby ktorych ona nie zna i to na pewno wina ery. Potem fotki gudzowatego z farmy malych olimpijczykow w chinach - takie se.
a tymczasem mysle co by tu z reszta urlopu zrobic i kurde nic mi do glowy nie przychodzi... moze sie jednak kopne do tego krakowa jutro...
sobota, 27 marca 2010
86of365
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz