poniedzialek.. siedze w domu i robie zdjecia ptakom za oknem. Znalazlem w szpejach stary zoom ktory chyba kupil kiedys moj tato do swojego analoga. Nikkor 75-240 4.5-5.6 D - plastik fantastik i mydło jak diabli, ale dlugi :)
Wieczor sie zbliza, samopoczucie troche siada.. Mam nadzieje ze u Niej wszystko ok. Teraz pewnie ma sesje, trzymam za nia kciuki.
Jej obraz coraz bardziej sie rozmywa. Cala osoba rozpadla sie na takie fragmenty, ktore probuje zlozyc w sensowna calosc ale ciezko gdy sporo elementow sie pogubilo. Smutne to. Jak czlowiek potrafi zapominac mimo najszczerszych checi. Pewnie to taki mechanizm obronny czy coś. Pewnie moj mozg probuje mi powiedziec zebym dal sobie spokoj, ze bezpieczniki sa bliskie przepalenia i trzeba powylaczac pare obwodow..
jutro chyba wracam do warszawy, o ile nie bede zdychal rano. zobaczymy.
byle do jutra..
poniedziałek, 8 lutego 2010
39of365
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz