piatkowe zdjecie w sobote. Aster City leci w kulki, ale ponoc dzisiaj (sobota) ma juz byc net, wiec sobotnie zdjecie bedzie normalnie.
Wczoraj siedzialem w pracy do 23, udalo sie zrobic wiekszosc poprawek, a weekend poswiece na odrabianiu strat przy grunwaldzie.. Czasu coraz mniej a jestem w lesie..
Wieczor koszmarny, kurwa mac... Szkoda gadac. Wszystkie rzeczy o ktorych staralem sie nie myslec znowu uderzyly z pelna moca. Jak dlugo to jeszcze potrwa? Juz prawde mowiac zapomnialem jak to jest czuc cokolwiek innego oprocz koszmarnej pustki. Niewiarygodne - we wszystkich innych dziedzinach zycia radze sobie niezle lub bardzo dobrze, a w tej sferze.. Zero pancerza, zero ochrony, za kazdym razem gdy wracaja wspomnienia ich fala redukuje mnie do malego bezbronnego klebka nerwow...
No nic, wiecej wieczorem, po silowni - nie wylaczajcie zatem odbiornikow, kolejny odcinek taniego dramatu juz niedlugo..
sobota, 13 lutego 2010
43of365
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz