wtorek, 26 stycznia 2010

26of365


26of365, originally uploaded by legrys.

wtorek. Animatik prawie skonczony, jutro ostatnie timingi.. Zajelo mi to sporo czasu, wiecej niz myslalem, ale dawno nie bawilem sie czyms ruchomym, wiec w sumie nic dziwnego..

Wracajac z Kuba do domu tramwajem po raz enty rozmawialem na wiadomy temat. Chyba powoli zaczynam sie godzic ze strata. Mimo ze to nic nowego i jestem jednym z tysiecy ktorzy przechodza przez to kazdego dnia to jednak to uczucie odrzucenia gdy wlozylo sie tak wiele bywa ponad moje sily. Mimo ze mam dookola mnostwo wspanialych ludzi wciaz sa okresy gdy czuje sie potwornie niepotrzebny. Takie cos potrafi kompletnie zabic jakakolwiek pewnosc siebie. Kuba mowi: "stary, ciesz sie - to glupia baba, niewarta Ciebie, powinna isc na terapie" - i podejrzewam ze ma sporo racji - jak ktos, kto pewnie juz nie pamieta jak sie nazywam moze byc warty takich uczuc?
Czasem sie ludze - zastanowi sie, przemysli, wroci.. ale prawda jest taka ze bylem zaledwie smiesznym epizodem w jej pokreconym zyciu, epizodem jakich miala wiele i bedzie miec jeszcze wiecej, bo ona sie nie zmieni. Liczylem na to, ze ta bezwarunkowa milosc jaka ja otoczylem, ta stalosc, pewnosc, jakos ja ustabilizuje.. Ale tak sie nie stalo. Staram sie tego nie analizowac, jedno jest pewne, przestalem byc potrzebny. Zaczynam watpic czy jej uczucie bylo kiedykolwiek prawdziwe.. chociaz nie, nie wolno mi tak myslec.
Masa rzeczy przelatuje mi ostatnio przez glowe.. Czy moglbym jeszcze walczyc? Zrobilem juz tak wiele, czy jest jeszcze cos co moglbym zrobic zeby wrocila? A nawet jesli by wrocila - to na jak dlugo?

Tak chcialbym wiedziec czy u niej wszystko ok. Jak sobie radzi na studiach, jak z mieszkaniem, jak sprawuje sie jej auto w ta zime.. A przy okazji wiem ze gdyby nawet zaistnial jakis kontakt to ja i tak bede beznadziejnie szukal jakiegos zaczepienia w nadziei ze znowu rozpale ta iskre, ze znowu cos w niej peknie, zaplonie... Ale spodziewac sie moge najwyzej ostrych slow, albo tego obojetnego tonu ktory tyle razy slyszalem gdy rozmawiala z kims obcym przez telefon.
Jest to bez watpienia najgorszy czas w moim zyciu. Wiem ze na absolutnej skali nieszczescia to co przezywam to smiech i pryszcz, ale kurwa naprawde nie sadzilem ze to bedzie az tak bolec. Trzeci miesiac wyrwany kompletnie z zyciorysu. Robie rozne rzeczy, staram sie jak moge ale to gowno wraca znowu i znowu.
Nawet teraz, po tym wszystkim co zrobila i tak przyjalbym ja z powrotem i kochal nadal tak samo mocno. Naiwnosc? Glupota? Nie mam pojecia.

tyle na dzisiaj, jestem strasznie zmeczony.

byle do jutra.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz